Trwanie

dr Andrzej Grajewski

|

GN 46/2018

publikacja 15.11.2018 00:00

Okres niewoli narodowej pogłębił związek katolicyzmu z polskością, gdyż obca przemoc często miała także formę opresji religijnej. Zaborcy pruski i rosyjski, uderzając w katolicyzm, chcieli osłabić ducha narodowego i rozmyć tożsamość Polaków.

Kardynał Aleksander Kakowski z marszałkiem Józefem Piłsudskim i nuncjuszem apostolskim abp. Achille Rattim, Warszawa, maj 1921 r. Kardynał Aleksander Kakowski z marszałkiem Józefem Piłsudskim i nuncjuszem apostolskim abp. Achille Rattim, Warszawa, maj 1921 r.
ZBIORY D.B.LOMACZEWSKA / EAST NEWS

Czas zaborów charakteryzował się nie tylko uciskiem narodowym, ale także religijnym, przede wszystkim na terenie zaboru pruskiego oraz rosyjskiego. Inaczej było na terenie zaboru austriackiego, gdzie katolicka dynastia Habsburgów represje ograniczała do osób oraz instytucji otwarcie wspierających polską pracę narodową. W drugiej połowie XIX w. Wiedeń, aby osłabić polski ruch niepodległościowy, zaczął jednak wyraźnie grać kartą ukraińską. Rozpaliło to waśnie między katolikami obrządku łacińskiego, najczęściej Polakami, oraz grekokatolikami Ukraińcami. Wybór obrządku był więc często deklaracją przynależności narodowej.

Sojusz antykatolicki

Z tego podwójnego – narodowego oraz wyznaniowego – charakteru rozbiorów doskonale zdawała sobie sprawę zaborcza administracja. Pod koniec XIX w. pruski ambasador w Petersburgu Hans Lothar von Schweintz w nocie dla kanclerza Rzeszy Leo von Capriviego, podkreślając konieczność bliskiej współpracy Rosji i Niemiec w sprawie polskiej, zwracał uwagę, że „Prusko-rosyjskie stosunki są od lat stu przeważnie konsekwencjami rozbioru Polski, które ufundowały wspólność interesów między dwoma niekatolickimi mocarstwami (podkreślenie moje) biorącymi udział w tym rozbiorze”.

Rusyfikacji w Królestwie Polskim towarzyszyło wspieranie przez państwo prawosławia oraz krępowanie życia religijnego. Interesujące byłoby porównanie polityki wyznaniowej w czasach PRL z metodami nadzoru carskich urzędników nad życiem religijnym na przełomie XIX i XX wieku. Być może pozwoliłby to wskazać na głębsze zakorzenienie wielu praktyk antykościelnych. Skala represji, zwłaszcza po powstaniu styczniowym, była ogromna. Około 400 duchownych pognano na Sybir, deportowano 8 biskupów, skasowano większość klasztorów. Symbolem oporu i męczeństwa stał się arcybiskup warszawski Zygmunt Szczęsny Feliński, wywieziony w 1873 r. przez władze carskie na zesłanie. Metropolia warszawska praktycznie utraciła łączność ze Stolicą Apostolską, dlatego biskupi z Królestwa Kongresowego nie wzięli udziału w pracach I Soboru Watykańskiego. Wiernych Kościoła katolickiego obrządku wschodniego na Podlasiu i Chełmszczyźnie w 1875 r. administracja rosyjska przymusowo wcieliła do prawosławia, co miało później daleko idące konsekwencje w czasach II Rzeczypospolitej.

Jeszcze trudniejsza była sytuacja Kościoła na Kresach I Rzeczypospolitej, a więc ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego i Ukrainy. Kościół katolicki musiał się tam borykać z szeregiem upokarzających go szykan oraz ograniczeń. Język rosyjski stał się obowiązkowym językiem administracji kościelnej, upaństwowiono także własność ziemską Kościoła. Duchowni otrzymywali urzędową pensję, a jej wysokość była uzależniona od oceny ich lojalności wobec zaborczego państwa, dokonywanej przez rosyjskich urzędników.

Kulturkampf

Brutalne szykany wobec Kościoła katolickiego w zaborze rosyjskim były pochodną despotycznego charakteru carskiego imperium. Władza siłą łamała tam wszelki opór, tolerując jedynie tych, którzy się jej poddali. Jednak nie mniej niebezpieczne były szykany prowadzone w Cesarstwie Niemieckim pod hasłami modernizacji państwa i propagowania nowoczesnego modelu stosunków między Kościołem a państwem. Uderzenie w Kościół katolicki realizowano pod hasłem kulturkampfu, czyli walki o kulturę.

W maju 1873 r. sejm pruski za aprobatą kanclerza Ottona von Bismarcka uchwalił pakiet ustaw antykościelnych, dotyczących kształcenia duchowieństwa, obsady stanowisk kościelnych, powołania specjalnej administracji wyznaniowej w postaci Trybunału do Spraw Kościelnych oraz nowej polityki karnej wobec duchowieństwa. Inicjujące te zmiany środowisko narodowych liberałów głosiło hasła, że papiestwo jest zgubą Niemiec, dlatego trzeba nową Rzeszę przepoić germańską kulturą protestancką. Ustawy majowe wymierzone były przeciwko wszystkim katolikom w Cesarstwie Niemieckim, ale tam, gdzie żyli Polacy, miały dodatkowo wymowę narodową. Dlatego szczególnie bolesne szykany spadły na diecezję gnieźnieńską i poznańską. Ich pierwszą ofiarą był abp Mieczysław Halka Ledóchowski, arcybiskup gnieźnieński i poznański oraz prymas Polski, który wbrew obowiązującemu prawu nakazał nadal wykładać religię w języku polskim. W lutym 1874 r. został aresztowany i uwięziony w Ostrowie, a po zwolnieniu w 1876 r. deportowany z Niemiec. W godzinie próby stanęło przy nim jego duchowieństwo. 185 księży trafiło do więzienia za nielegalne duszpasterstwo. Rząd pruski zamknął seminarium duchowne w Poznaniu, a klerycy musieli dalej kształcić się w Rzymie, Innsbrucku bądź w Pradze. Szykany nie złamały polskich katolików, umocniły jedynie w narodowej i wyznaniowej tożsamości mieszkańców Wielkopolski, Pomorza oraz Górnego Śląska, co zaowocowało w latach następnych pracą pozytywistyczną, a w końcu czynem zbrojnym.

„Miejcie odwagę”

Ważnym orędownikiem spraw polskich na forum międzynarodowym w drugiej połowie XIX i w początkach XX wieku była Stolica Apostolska, sama przechodząca bolesne turbulencje z powodu wcielenia Rzymu we wrześniu 1870 r. do państwa włoskiego. Papież Pius IX ogłosił się więźniem Watykanu, ale nadal działał aktywnie na arenie międzynarodowej. Potępił m.in. carskie represje w Królestwie Polskim oraz politykę kulturkampfu. 6 czerwca 1877 roku przyjął na audiencji pielgrzymów z Polski i wygłosił do nich przemówienie, które stało się głośne we wszystkich trzech zaborach. Powiedział wówczas prorocze słowa: „Miejcie nadzieję, wytrwałość, odwagę i módlcie się, a ciemięzcy wasi runą i Królestwo Polskie powróci”. Także jego następcy wykonali wobec Polaków wiele gestów umacniających przekonanie, że Stolica Apostolska oraz papieże wspierają sprawę odrodzenia państwa polskiego. Papież Pius X, którego sekretarzem był późniejszy metropolita krakowski kard. Adam Sapieha, na prośbę arcybiskupa lwowskiego Józefa Bilczewskiego nadał Matce Bożej tytuł Królowej Korony Polskiej oraz ustanowił dla Niej liturgiczne święto dla archidiecezji lwowskiej i diecezji przemyskiej. Do Litanii Loretańskiej dodał stałe wezwanie „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”. Czy można było wątpić w zmartwychwstanie Polski, skoro miała taką Patronkę? Kult Matki Boskiej Częstochowskiej, wzmocniony drugą koronacją papieskimi koronami, które w 1910 r. przekazał na Jasną Górę papież Pius X, jednoczył Polaków z trzech zaborów, a także mieszkańców Górnego Śląska, dla których pielgrzymowanie do Częstochowy było nieraz pierwszą lekcją patriotyzmu.

Sprawie polskiej bardzo życzliwy był także papież Benedykt XV, który wcześnie przewidział, że z wojennego chaosu może się narodzić niepodległa Polska. 15 października 1918 r., a więc miesiąc przed ogłoszeniem niepodległości, wystosował orędzie do całego narodu polskiego z radosnym przesłaniem, że Polska zawsze wierna (Polonia semper fidelis) odzyskuje niepodległość i „okazuje większą żywotność niż kiedykolwiek”.

Pomoc, czyn i modlitwa

Od wybuchu Wielkiej Wojny Kościół we wszystkich zaborach działał aktywnie na polu charytatywnym, ale także wspierał różne inicjatywy polityczne. Najbardziej wyrazistą postacią był w tym okresie biskup krakowski Adam Sapieha. Widząc ogrom zniszczeń w swej diecezji, a należy pamiętać, że jesienią 1914 r. armia rosyjska podchodziła już pod Kraków, zainicjował powstanie Książęco-Biskupiego Komitetu Pomocy dla Ofiar Wojny. Była to jedna z najważniejszych inicjatyw charytatywnych tamtego czasu, przekraczająca granice rozbiorów i budująca oddolne więzi narodowej solidarności i pomocy. Tym tropem podążył metropolita warszawski abp Aleksander Kakowski. Wykorzystując wyparcie Rosjan ze stolicy w listopadzie 1915 r., utworzył sieć kół opieki parafialnej, będącej fundamentem pracy społecznej nie tylko w Warszawie. W marcu 1917 r., z okazji 100-lecia metropolii, abp Kakowski zaprosił do Warszawy wszystkich biskupów polskich. Na zaproszenie odpowiedziało 14 hierarchów z Królestwa Polskiego, Galicji, a zabór pruski reprezentował abp Edmund Dalbor, metropolita gnieźnieński i poznański. Wśród nich był także abp Józef Teodorowicz, biskup obrządku ormiańskiego ze Lwowa. Dla wszystkich był to czytelny sygnał, że rozbiory nie zdołały zniszczyć duchowych więzi między Polakami.

Arcybiskup Kakowski odegrał później decydującą rolę jako przewodniczący Rady Regencyjnej, powołanej we wrześniu 1917 r. przez Berlin i Wiedeń, będącej organem władzy państwowej w Królestwie Polskim. Wykonała ona wielką pracę organiczną, przygotowując zręby administracji państwowej, szkolnictwa, finansów publicznych, a także wojska dla przyszłego państwa polskiego. 14 listopada 1918 r. Rada rozwiązała się, przekazując całość władzy zwierzchniej Naczelnemu Wodzowi Wojsk Polskich Józefowi Piłsudskiemu. Był to jeden z ważnych kroków w stronę niepodległości.

Odrodzona Polska była krajem wieloreligijnym i wielowyznaniowym. Spis z 1931 r. wykazał, że największą grupą mieszkańców są katolicy obrządku łacińskiego (64,8 proc), następnie prawosławni (11,8 proc.), grekokatolicy (10,4 proc), wyznawcy judaizmu (9,8 proc.) oraz protestanci (2,6 proc.). Każda z tych grup wniosła swój wkład w odzyskanie przez Polskę niepodległości, angażując się zarówno w działania zbrojne, jak i pracę organiczną, umożliwiającą stworzenie bazy dla walki o niepodległość. Chrześcijaństwo pozostało zasadniczym rysem polskiej państwowości, powracającej jesienią 1918 r. na mapę Europy. •

„Gość Niedzielny”

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.