Bp Tadeusz Lityński podkreśla, że nasza diecezja, nasze parafie i domy potrzebują pielgrzymów nadziei.
W roku jubileuszowym biskup zachęca diecezjan do wyruszenia na pielgrzymi szlak.Na zdjęciu: doroczna pielgrzymka powołaniowa z Paradyża do Rokitna.
Krzysztof Król /Foto Gość
Krzysztof Król: Rozpoczął się nowy rok liturgiczny, a za chwilę nie tylko nowy rok kalendarzowy, ale przede wszystkim rok jubileuszowy pod hasłem: „Pielgrzymi nadziei”. Współczesny świat nie napawa optymizmem i wydaje się bardzo potrzebować takich pielgrzymów...
bp Tadeusz Lityński: Rozpadające się rodziny, napięta sytuacja gospodarcza, kryzys zaufania wobec Kościoła, postępująca laicyzacja, narastające konflikty polityczne, a jeśli dodamy do tego wojnę za naszą wschodnią granicą czy konflikt na Bliskim Wschodzie – to nic dziwnego, że rodzą się w nas niepokoje. Oczywiście nie można na to zamykać oczu, ale trzeba spojrzeć w szerszej perspektywie chrześcijańskiej nadziei. Papież chce nas wszystkich zachęcić do budowania mostów i spojrzenia na siebie oraz na drugiego człowieka obok mnie po bratersku, z miłością, a nie tylko ze złością i nienawiścią. Wzywa nas do tego, abyśmy byli pielgrzymami nadziei przez doczesność. Nadzieja to coś znacznie więcej niż optymizm, dla którego wszelkim kresem jest śmierć, człowiek wierzący zdąża przecież do królestwa Bożego. W tym czasie warto sięgnąć po jego ostatnią encyklikę Dilexit nos. To refleksja nad miłością Boga i jej znaczeniem w życiu wiernych, akcentuje konieczność powrotu do fundamentalnych wartości chrześcijańskich jako odpowiedzi na współczesne wyzwania moralne i społeczne.
Rok jubileuszowy w Kościele zostanie zainaugurowany 24 grudnia otwarciem Drzwi Świętych w bazylice watykańskiej, natomiast 29 grudnia w południe we wszystkich diecezjach świata, w katedrach i konkatedrach, z tej okazji będzie sprawowana uroczysta Eucharystia. Co jest celem tego czasu?
To wyjątkowy czas łaski dla Kościoła i świata. Przede wszystkim wezwanie do odnowy duchowej, społecznej i moralnej. W tym czasie Kościół zaprasza nas na pielgrzymkę nie tylko do Rzymu, ale też do kościołów jubileuszowych. Będzie tam możliwość uzyskania odpustu zupełnego oraz odnowienia w sobie życia wiary. We wszystkich tych miejscach w każdy wtorek będzie sprawowana Msza św. z formularza Mszy jubileuszowej bądź w rożnych potrzebach: o pojednanie, odpuszczenie grzechów, uproszenie miłości, a także o zachowanie pokoju i sprawiedliwości. Eucharystia powinna być poprzedzona nabożeństwem do miłosierdzia Bożego. Oczywiście zachęcam do podejmowania na forum parafialnym czy dekanalnym innych inicjatyw duszpasterskich związanych z rokiem jubileuszowym. To nie tylko nazwa, ale szczególny czas łaski i wyjątkowa okazja do pojednania z Bogiem i drugim człowiekiem. Skorzystajmy z tego!
Takich kościołów jubileuszowych w diecezji będzie jedenaście…
I może warto raz w miesiącu odbyć pielgrzymkę do jednego z nich. Takim pięknym obrazem przemiany dokonującej się w człowieku jest pielgrzymowanie na drogach do Santiago de Compostela, kiedy człowiek zmaga się nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim duchowo. W nadchodzącym roku Ojciec Święty zaprasza nas do wyjścia z progu własnego domu, wyrwania się z codzienności, która może nas przytłacza, i pielgrzymowania do domu Bożego po nadzieję. Każdy, kto był na pielgrzymce, wie, jakie cuda ten czas może zdziałać w życiu człowieka.
Papież Franciszek wzywa wiernych do bycia namacalnymi znakami nadziei dla wielu braci i sióstr żyjących w trudnych warunkach, chociażby chorych, niepełnosprawnych, bezdomnych czy więźniów.
Prosi, aby ludzie wierzący zauważali Chrystusa w tych osobach i służyli im darem modlitwy i konkretnym czynem. To dobra okazja, aby w naszych parafiach podjąć refleksję, na ile pomagamy i troszczymy się o osoby w naszym najbliższym otoczeniu, które źle się mają na duszy i ciele, aby wspólnota chrześcijańska nie była grupą, która odizolowała się murem od innych, nawet jeśli ktoś nie wyznaje naszej wiary czy nie wyraża wobec nas sympatii. Kościół ma misję niesienie Dobrej Nowiny wszystkim, bez wyjątku! Nie możemy się izolować i zamykać, ale powinniśmy wychodzić z miłością do wszystkich i budować mosty. Taka jest Ewangelia Chrystusa.
Dziś w parafii podkreśla się znaczenie relacji. To nie może już być anonimowa wspólnota.
Wartość słowa i wartość obecności przy drugiej osobie są nie do przecenienia. Samotność jest bardzo destrukcyjna dla człowieka, który z jej powodu zostaje skazany na społeczny niebyt. To jest bardzo niebezpieczne! My jako chrześcijanie mamy być otwarci na wszystkich. Tutaj bardzo piękną pracę wykonują chociażby odwiedzający chorych nadzwyczajni szafarze i księża, ale też parafialne czy szkolne zespoły Caritas oraz różne inne grupy i wspólnoty dostrzegające człowieka w potrzebie. To oni w konkretny sposób niosą nadzieję konkretnym ludziom. Ojciec Święty bardzo mocno akcentuje potrzebę Kościoła synodalnego i chce, żebyśmy byli uważni na głos wokół nas – parafia ma być miejscem wsłuchiwania się w słowo Boga i drugiego człowieka.
Sprzyjają temu chyba powstające parafialne rady duszpasterskie i ekonomiczne?
Mają ogromne znaczenie! Stereotypowo postrzegamy Kościół jako budynek i księdza, a przecież tak nie jest! To wspólnota ludu Bożego! Odpowiedzialność za duszpasterstwo i za misję Kościoła rozkłada się również na wiernych świeckich. Jest wiele przykładów zaangażowania osób czujących odpowiedzialność za Kościół. Nie tylko za wyremontowanie świątyni, ale również za misję niesienia Dobrej Nowiny w apostolacie modlitwy, dzieł charytatywnych czy konkretnych inicjatyw duszpasterskich. Liczę, że takie rady powstaną w każdej parafii nie tylko na papierze, ale w rzeczywistości. Wymaga to oczywiście otwartości księdza proboszcza, ale i udziału świeckich nie tylko w jednorazowe akcje, lecz również w systematyczne zaangażowanie przy parafii. Tam, gdzie rzeczywiście działają parafialne rady duszpasterskie i parafialne rady ekonomiczne, są tego konkretne owoce. W każdej parafii są pewnie jeszcze nieodkryte talenty i charyzmaty ludzi świeckich, którzy na mocy sakramentu chrztu i bierzmowania, na mocy kapłaństwa powszechnego mają bardzo wiele do wniesienia w życie konkretnych wspólnot.
W nadchodzącym roku trudno nie odnieść się także do wyjątkowej rocznicy przesiedlenia mieszkańców Kresów Wschodnich na teren naszej diecezji. Czy tego akcentu też nie zabraknie?
Oczywiście. Chciałbym, żeby diecezjalny odpust w Rokitnie był czasem wielkiego dziękczynienia za naszych przodków, bo oni z traumą przybyli tutaj i rozpoczęli nie tylko walkę o przeżycie, ale również o życie wiary i Kościoła. Początki naszej administracji Kościelnej łączą się właśnie z tym okresem przesiedlenia. Życie naszych rodzin i naszego społeczeństwa, które my kontynuujemy, zaczęło się w bardzo trudnych okolicznościach. Przetrwaliśmy dzięki wierności i determinacji naszych przodków. Dzisiaj chyba zbyt łatwo tracimy tę spuściznę, którą oni nam zostawili. Nie zatraćmy tego w imię nowoczesnych trendów! Przed chrześcijanami stoi niezwykle trudne zadanie, bo z jednej strony musimy bronić wartości, które ostatnio są coraz częściej podważane, np. ochrony życia od poczęcia czy katechezy w szkole, a z drugiej budować mosty, wychodząc z orędziem Bożej miłości do świata. Nie jesteśmy jednak w tym sami. Nadzieję przynosi nam Chrystus, który zaprasza nas do życia pełnią w konkrecie życia.
Na koniec zapytam, czego Ksiądz Biskup życzy diecezjanom w roku jubileuszowym?
Chciałbym każdemu z nas życzyć odnowienia w sobie relacji do Jezusa i do drugiego człowieka, aby Bóg był bardziej obecny w centrum naszego życia, i to codziennego życia. W świecie, gdzie ludzie celowo omijają kościół, niezwykle potrzebne jest świadectwo codzienności. O tym, jak wielką ma moc, przekonuje chociażby przykład francuskiego strażaka, który nawrócił się, gdy gasił pożar w katedrze Notre-Dame. Tak to opisywał w jednym z wywiadów: „Krzyż świecił intensywnie, ale nie był oświetlony z zewnątrz – zdawało się, że sam emitował światło. Wszystko inne było ciemne, ale krzyż promieniował, to było wyraźnie widać (…). Jakby Bóg chciał nas w tej chwili pocieszyć. Jego obecność była zauważalna”. Strażak przyznał, że stracił wiarę w czasie dorastania, a pożar katedry stał się dla niego punktem zwrotnym: „To było tak, jakby Bóg uwolnił mnie od gruzów moich wątpliwości. (…) Znowu chodzę na Mszę, często kilka razy w tygodniu. Modlę się regularnie, przystąpiłem do bierzmowania i teraz towarzyszę innym osobom przygotowującym się do przyjęcia wiary”. Jego nawrócenie zmieniło też innych: „Mama znów zaczęła chodzić do kościoła, a część mojej rodziny jest w trakcie powrotu do wiary” – mówił w wywiadzie. Nasza diecezja, nasze parafie i nasze domy też potrzebują takich pielgrzymów i świadków nadziei.
Kościoły, w których będziemy mogli uzyskać odpust jubileuszowy:
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł